á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Niefortunnie podróż tę zaczęłam ze stosikami książek innych autorów i treści, które równie mocno do mnie wołały. (...) I okazało się, że pośród natłoku innych myśli, pytań i znaczeń, Wiesława Myśliwskiego czytać nie mogę. Dostrzegałam wszystko, co mogłoby mnie zachwycić w tej książce, ale jakby jedynie zerkając znad powierzchni w czystą, głęboką toń.
Czuję, że jeszcze podejdę do "Traktatu o łuskaniu fasoli", może jednak nie będzie to ten raz najbliższy, następny. Odkładam spotkanie z myślą Autora na bardziej sprzyjający zadumie i zatrzymaniu czas. Wówczas może odnajdę odpowiedź na pytanie, które przy tej próbie we mnie się zrodziło: czy mi się zdaje, czy tym razem monolog bohatera głównego, znany mi przecież z "Kamienia na kamieniu", drażni mnie? Czy nie nazbyt często próbuje on wprost zyskać atencję poprzez bezpośrednie "zagajanie" swojego rozmówcy, skupić uwagę swojego nieznajomego słuchacza? A przy okazji i moją?...
Tym razem to mnie zniechęciło. Czy za jakiś czas też tak będę postrzegać ten rodzaj narracji? Nie wiem. Ludzie się zmieniają. Książki, w pewnym sensie, też. Może poznamy się na nowo.
Gdy czyta się książkę Wiesława Myśliwskiego kolejny raz, odkrywa się wciąż nowe treści. Wie się już, że nie sama historia bohatera, jego losy, chronologia zdarzeń są tu istotne, ale konkretne przeżycia, które on uznał za ważne. Stąd np. pozornie nieznacząca scena kupowania brązowego pilśniowego kapelusza zajmuje kilka stron. Można się z niej nawet dowiedzieć, jak nosić to nakrycie głowy. Z kolei przeżycia wojenne są przedstawione bardzo oszczędnie, autor nie opisuje drastycznych scen palenia i zagłady rodzinnej wsi bohatera. Widzimy je tylko przez szparę w drzwiczkach prowadzących do dołu na kartofle, gdzie znalazł się wtedy chłopiec.
Czy to przypadek, czy przeznaczenie zaprowadziło go tam? Ocalał jako jedyny, by po wielu latach wrócić dokładnie w to samo miejsce i pracować jako stróż domków letniskowych nad zalewem. Chociaż... „nie wraca się nigdy w to samo miejsce. Tak naprawdę tego miejsca już nie ma”.Jest jednak pamięć o nim, o rodzinie, wspólnym łuskaniu fasoli, które jawi się tu jako swoisty i piękny rytuał spajający ludzi siedzących w kręgu lampy naftowej. To wspomnienie szczęśliwego dzieciństwa we wsi nad rzeką Rutką, Wigilii, smaku wielkanocnych ciast wypiekanych przez babkę.
Poznajemy wiele wspaniałych opowieści, ludzi, którzy byli ważni dla bohatera, snów, które najlepiej potrafiła wytłumaczyć babka. Łuskając wspólnie z przybyszem fasolę, narrator wtajemnicza go w swój świat, upewniając, że „żyjemy w tym, co opowiedziane”.
Powieść Wiesława Myśliwskiego na pewno warto „smakować”, „delektowaćsię” nią nieśpiesznie i wielokrotnie, „przyglądać się strąkom fasoli i wyłuskanym ziarenkom”.