á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Kamil Dąbrowski, koordynator DKK Oddziału „Czechowice”
O samej powieści, czy może raczej opowieści historycznej, osobistej relacji ze spotkania z własną historią powiem, że napisana jest doskonale. Bo każdy ma takie lub podobne, poskręcane i dramatyczne, wspomnienia godne opowiedzenia lub zapisania nawet . Swoje lub najbliższych. Czasem zupełnie obcych ludzi . I tylko talentu trzeba, żeby je opisać. I Małecki, Jakub Małecki to ma. Talent znaczy. I umiejętności. Wybitne. No. Raczej.
Najmocniejszym argumentem mojej oceny (9/10) było jednak posłowie prowadzone narracją samego autora. Informacje tam zawarte wywołały we mnie takie emocje i wylew łez, że przez kolejny tydzień opowiadałam wszystkim dookoła tą historię płacząc niemiłosiernie przy moich niewzruszonych słuchaczach 🤷♀️🙄 Wiem, że książka ta nie jest uważana za najlepszy dorobek autora ale poruszyła dokładnie moje struny (bardziej niż np „Horyzont”, który czytałam później). Polecam 💙
Jej ukazanie zapowiadał wielokrotnie sam Jakub Małecki w licznych spotkaniach on line, w których uczestniczył w pierwszym okresie pandemii. Sprytnie unikał przy tym odpowiedzi na pytania mogące zdradzić choćby w zarysie zarys fabuły, (...) a także strukturę kompozycyjną powieści. Zdradzał jedynie tytuł, który stanowi imię męskie, rzadko spotykane, dziwne i nielubiane przez jedną z dwóch postaci je noszących. Wyjaśnienie okoliczności jego otrzymania przez młodszego z mężczyzn, 30 – letniego Saturnina Markiewicza, stanowi tylko jeden, choć nie najważniejszy, wątek powieści Małeckiego. Dużo istotniejszy i bardziej fascynujący jest wątek dziadka Tadeusza i jego siostry Ireny. Wątek oparty zresztą na autentycznej historii członków rodziny pisarza. Już we wcześniejszych książkach Jakub Małecki czerpał z losów swoich przodków, jednak „Saturnin” jest powieścią zdaje się w największym stopniu biograficzną, co przyznaje w posłowiu autor wyznając, iż jest jednym z ośmiu wnuków jednej z wiodących bohaterek. Sam Saturnin zresztą ma przynajmniej kilka cech tożsamych z pisarzem. Podobnie jak on uprawia trójbój siłowy i przepada za słodyczami.
Jakub Małecki nie byłby pisarzem – artystą, gdyby opowieść inspirowaną historią rodzinną przedstawił w sposób epicki, jaki znamy z historii literatury nie tylko rodzimej. W rozmowie z Michałem Nogasiem autor nazywa ją historią alternatywną, w której „coś jest nie tak”. Nietypowy, do pewnego stopnia nowatorski, jest też udział trzech narratorów, z których jeden… nie żyje. Umożliwia to spojrzenie na sięgającą lat wojny historię z różnych punktów widzenia, czyniąc ją pełniejszą i bardziej pasjonującą, mimo iż nie obfituje ona w nadmiar wydarzeń. Ten pozorny brak rekompensuje, jak zwykle u Małeckiego, obecność nietuzinkowych postaci, czasami dziwnych, niekiedy śmiesznych, często „połamanych” przez życie.
„Saturnin” to w podstawowej swojej warstwie o powieść niezwykłej relacji bratersko – siostrzanej, ale także opowieść o odrzuceniu, wywołującym poczucie winy, niską samoocenę i o ogromnej potrzebie akceptacji, miłości. A w tle mamy magiczny świat, tajemniczą rzeczywistość wywołaną pomyłką na… bilecie autobusowym niezwykle umiejętnie i wciągająco opisany przez mistrza „realizmu magicznego”, Jakuba Małeckiego.
To chyba historia nie dla mnie. Czytało mi się ciężko, nie mogłam się wciągnąć.
Styl pisania Małeckiego oraz jego sposób kreacji bohaterów niezmiernie mnie zmęczył.